niedziela, 9 czerwca 2013

Confession.

Długość: 927 słów.
Rodzaj: obyczaj                 
Rating: G





Dla Sammy, bo tylko my we dwie możemy na siebie liczyć. Wiedz, że Twoja młodsza siostra wierzy za nas obie. Kocham Cię.



                Od zawsze odstawałam od grupy moich znajomych. Czy to inny styl muzyczny, inne zdanie na jakiś temat, inny styl ubioru… zawsze czułam się odsunięta. Ludzie zauważyli mój spadek humoru dopiero po skończeniu trzeciej klasy podstawówki, gdy zdecydowałam nie grać wciąż tej wesołej i pociesznej dziewczynki, jaką wcześniej byłam. Moje serce zaczęły atakować fale potężnego bólu, ale nie odzywałam się. Czułam, że nawet jeśli poszłabym do lekarza, on nic by nie wykrył. Bo to nie jest ból fizyczny.

              Nie mogę określić, co tak naprawdę się ze mną działo. Gdy sięgam pamięcią do wspomnień, widzę tylko urywki. Tak, jakby ktoś przez ten czas władał mną i pozwalał cieszyć się tym, co mam, tylko przez ułamek sekundy. Ciepłe słowa moich rodziców, czas spędzany w szkole, początek narodzin pasji do pisania opowiadań, gier komputerowych i muzyki azjatyckiej – to wszystko, co jestem w stanie teraz wymienić. Gdy próbuję przypomnieć sobie coś jeszcze, czuję potworny ból, jakby coś rozrywało moje ciało na malutkie kawałeczki. Ten ból nie pozwala mi iść dalej, sprawia, że błądzę.

                Po jakimś czasie uodporniłam się na to wszystko. Ograniczyłam kontakty do minimum, zamykałam się w własnym świecie, ignorując wszystko. Jak mówił mój kuzyn – nieświadomie stałam się posągiem, który poza bólem nie czuje nic. Zagubionym człowiekiem, marionetką, którą autor wyrzucił przez dziurę w klatce piersiowej, ptakiem, który został uwięziony w klatce i przez metalową obrożę na szyi nie może się wydostać.  Straciłam poczucie czasu, straciłam własną siebie. Nie potrafię się śmiać tak jak kiedyś, nie potrafię kochać, nienawidzić, zawsze formuję palcami swój wyuczony uśmiech. Nie jem, bo nie czuję nawet głodu; wszystko w siebie wpycham, by nie niepokoić moich rodziców. To smutne, prawda?

                Widząc ludzi trzymających się za ręce, słysząc moje koleżanki opowiadające o swoich chłopakach, czułam w środku jakby… żal? Ponieważ wbiłam sobie do głowy, że jeśli się zakocham to odczuję większe cierpienie od tego, które czułam wtedy. Nie lubiłam wychodzić z domu, ponieważ bałam się, że spotkam kogoś, przez kogo będę musiała cierpieć. 

Zguba prowadzi do poddania się w wielu kwestiach. Zguba prowadzi do stania się naiwnym, byleby odnaleźć wreszcie rozwiązanie, mapę prowadzącą do drzwi, klucz, który te drzwi otworzy i pozwoli wyjść z labiryntu.

                Przez kilka miesięcy moją obsesją było przechodzenie obok szkoły muzycznej, by posłuchać dźwięku pianina. Choć nie przepadałam za muzyką klasyczną, w tamtym czasie tylko ona przynosiła mi ukojenie. Szczególnie, gdy wykonywał je pewien chłopak. Gdy obserwowałam go przez okno, wydawało mi się, że lekki powiew wiatru tańczy do melodii przy okazji bawiąc się jego włosami o kolorze mlecznej czekolady. Promienie zachodzącego słońca muskały jego alabastrową skórę powodując, iż z czasem on cały świecił. Kącik jego pełnych różanych ust unosił się a czarne jak dwa węgielki oczy zawsze zasłaniał wachlarz długich kruczoczarnych rzęs. Był… przepiękny. Zawsze, gdy kończył grać, patrzył przez jakiś czas w widok przed sobą, a gdy nasze spojrzenia się spotykały – odwracałam wzrok i uciekałam do domu. W nocy często siadałam na parapecie i – mając przymknięte powieki – wracałam do jego twarzy.

                Pewnego dnia, po kolejnej kłótni z rodzicami, wybiegłam z domu i postanowiłam pójść do parku, by odpocząć. Nie wiem, dlaczego akurat park, ale potrzebowałam tego. Musiałam wykrzyczeć swój ból, uspokoić się, by później wrócić do domu i przeprosić za wszystko, i udawać, że znów jest w porządku. Tak było zawsze. Przez mój ból cierpieli również moi rodzice co powodowało, że już niejeden raz chciałam coś ze sobą zrobić. Ile razy próbowałam wpaść pod samochód lub sprawdzić, czy moja krew z nadgarstka nie jest czarna… zawsze coś mnie powstrzymywało, kazało zostać.

                Siedząc na ławce i wbijając wzrok w ziemię nie zauważyłam jak ktoś przy mnie siada. Dopiero, gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu, podniosłam głowę. To on. Choć uśmiechał się delikatnie, jego oczy zalewała fala zmartwienia. Drugą dłonią podsunął do mnie butelkę z wodą gazowaną, nie zamierzając puścić mojego ramienia. Niepewnie wzięłam butelkę i upiłam z niego łyk po czym ją oddałam. Dopiero wtedy mnie puścił i spojrzał przed siebie. Przymknęłam powieki, próbując opanować łzy cisnące się do oczu.

                Jesteś już tym zmęczona?

                Teraz, kończąc trzydzieści lat, patrząc na swojego męża i naszą dwuletnią córeczkę – czuję szczęście. Poza tym męczącym moją psychikę bólem pojawiło się w moim życiu coś, co wciąż próbuje przegonić ten ból – wewnętrzny spokój, który ludzie nazywają miłością. Miłość nie jest uczuciem. Miłość to zbiór uczuć, które czuje się do każdego człowieka. Zbiór uczuć przynoszący ukojenie, sprawiający, że człowiek chce stać się lepszym, doskonalić swoje życie. Miłość również może stać się bronią, a wtedy… przynosi cierpienie. Jednak, kto chciałby cierpieć? Nawet takie posągi jak ja coś czują.

Jestem schowany we własnej jaźni, przepełniony szczęściem, staję się hasłem prowadzącym do odkrycia miłości.
EXO-M – Don’t go.

                Jeśli masz problemy ze swoim społeczeństwem, czujesz się niedoceniany, odsunięty od reszty, Twoi rodzice sprawiają Ci ból i naprawdę nie czujesz sił, aby dalej ciągnąć swój żywot – jeśli to czytasz, wiedz, że jestem przy Tobie i choć tego nie czujesz, to próbuję uśmierzyć Twój ból. Cierpienie jest uczuciem, po którym zawsze nadchodzi spokój, nawet, jeśli jest Twoim kompanem od dnia narodzin. Nie okaleczaj się, nie próbuj popełniać samobójstwa – to nie jest Twoja wina, że cierpisz. Wszyscy cierpią tylko nie wszyscy mają siłę grać dalej i nie wszystkim pasuje, gdy ktoś przestaje to robić. Jesteś zbyt wartościową osobą, by to wszystko zakończyć. Hej, masz tylko jedno życie, które może być naprawdę wspaniałe!

Wierzę, że uda Ci się pokonać przeciwności losu i spotkasz kogoś, kto Ci w tym pomoże. Proszę, obiecaj, że swoją zaplanowaną śmiercią mnie nie zawiedziesz, dobrze?

Twój Anioł Stróż.


Nawet, jeśli ucierpię, a łzy spłyną niczym deszcz, 'zmiana będzie odpowiedzią, dzięki niej osiągniesz to, czego pragniesz' - powiedz mi tak, mamo.
EXO-M – MAMA.

3 komentarze:

  1. Powiem tak.
    Nigdy nie czytałam głębszego opowiadania.
    Zawsze, gdy ktoś próbował mnie pocieszyć, dziękowałam mu, ale tak naprawdę nie czułam się wcale lepiej.
    To, co tu opisałaś... Przemówiło do mnie. Dogłębnie.
    Dziękuję Ci za to, ponieważ jesteś chyba pierwszą osobą, której to się udało.
    Wzruszyłam się, naprawdę.
    Pisz dalej, bo Twój styl jest tak idealnie przemyślany, każde słowo idealnie dobrane, że pochłania się wszystko.
    Dziękuję. Te dwie minuty temu tchnęłaś we mnie nowe życie i nową wiarę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta końcówka jest piękna. Z wrażenia nawet musiałam przeczytać to mamie. Jesteś naprawdę dobra w tym co robisz. Twoje teksty mnie powalają. Sprawiasz, że na chwilę odrywam się od rzeczywistości i staję się kimś innym, ale wciąż takim samym. Bardzo ładnie układasz zdania, nadając im pewnego rodzaju magii, której chyba każdy ulegnie. Jesteś niesamowitą, młodą pisarką i cholernie się cieszę, że trafiłam na twojego bloga. To chyba najlepsza z rzeczy, która mogła mnie tego dnia spotkać…

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem nawet co napisać. Tekst naprawdę mnie wzruszył, poruszył moje serce, przeszły mnie dreszcze. Sama już nie wiem. Powiem jedno - daje do myślenia.
    Całkowicie zgadzam się ze swoimi poprzedniczkami. Masz ogromny talent, który bardzo dobrze wykorzystujesz i nadal się rozwijasz.

    OdpowiedzUsuń